Wstałam niezmiernie szybko i pobiegłam do łazienki.
____________________________
Myślałam, że z pośpiechu zapomnę zrobić czegoś ważnego, jak umyć zęby, czy ubrać się porządnie, ale nie było tak źle. Wszystko zrobiłam tak szybko, że po 10 minutach byłam gotowa. Wyszłam z pokoju poszukując Justina wzrokiem, który siedział z Ryanem gdzieś w holu a za chwilę podszedł do nich Scooter.
- Cześć młoda - uśmiechnął się do mnie menager.
- Zabieram ją ze sobą! - przechwalił się nie wiadomo po co Justin. Scoot spojrzał na niego jak na niedorozwój i odpowiedział tylko "super?" dodając na końcu akcent zapytania. Ryan pożegnał się z Justinem i byliśmy znów sami. Ciekawe dokąd chce mnie zabrać. Znów do studia? A może idziemy na spacer, albo gdzieś, gdzie chłopak lubi siedzieć - w końcu w Kanadzie zna każde miejsce. Wsiedliśmy do auta i Justin tym razem siadł za kółkiem.
- Pierwszy raz widzisz jak prowadzę - stwierdził.
- Widziałam nie raz na zdjęciach albo na filmikach, ale to nie to samo - odpowiedziałam.
Podróż trwała dość długo, ale podczas niej dużo rozmawialiśmy. Poznałam go jeszcze bardziej, mimo, że myślałam, że wiem o nim wiele. Powiedział mi rzeczy, których raczej nie mówi fanom, a to kolejny znak, że mi ufa. Czuję się odpowiedzialnie za sekrety, które mi powierza.
- Jesteśmy prawie na miejscu, zamknij oczy! - uśmiechnął się. Zrobiłam jak kazał, a żeby mi wierzył, przykryłam oczy dłońmi. Jak gentleman wyszedł pierwszy a potem otworzył mi drzwi z drugiej strony. Wyprowadził z auta, a potem tak słodko zaczął prowadzić, żebym wiedziała gdzie iść.
- Jesteśmy! ale jeszcze nie otwieraj oczu - Chwycił mnie za biodra, co strasznie mi się podobało. Teraz chciałabym iść tym korytarzem którym idziemy tak wiecznie. Usiadłam na czymś miękkim a Justin oddalił się na chwilę. Chciałam, żeby to wypaliło, i nie podglądałam.
- Cześć młoda - uśmiechnął się do mnie menager.
- Zabieram ją ze sobą! - przechwalił się nie wiadomo po co Justin. Scoot spojrzał na niego jak na niedorozwój i odpowiedział tylko "super?" dodając na końcu akcent zapytania. Ryan pożegnał się z Justinem i byliśmy znów sami. Ciekawe dokąd chce mnie zabrać. Znów do studia? A może idziemy na spacer, albo gdzieś, gdzie chłopak lubi siedzieć - w końcu w Kanadzie zna każde miejsce. Wsiedliśmy do auta i Justin tym razem siadł za kółkiem.
- Pierwszy raz widzisz jak prowadzę - stwierdził.
- Widziałam nie raz na zdjęciach albo na filmikach, ale to nie to samo - odpowiedziałam.
Podróż trwała dość długo, ale podczas niej dużo rozmawialiśmy. Poznałam go jeszcze bardziej, mimo, że myślałam, że wiem o nim wiele. Powiedział mi rzeczy, których raczej nie mówi fanom, a to kolejny znak, że mi ufa. Czuję się odpowiedzialnie za sekrety, które mi powierza.
- Jesteśmy prawie na miejscu, zamknij oczy! - uśmiechnął się. Zrobiłam jak kazał, a żeby mi wierzył, przykryłam oczy dłońmi. Jak gentleman wyszedł pierwszy a potem otworzył mi drzwi z drugiej strony. Wyprowadził z auta, a potem tak słodko zaczął prowadzić, żebym wiedziała gdzie iść.
- Jesteśmy! ale jeszcze nie otwieraj oczu - Chwycił mnie za biodra, co strasznie mi się podobało. Teraz chciałabym iść tym korytarzem którym idziemy tak wiecznie. Usiadłam na czymś miękkim a Justin oddalił się na chwilę. Chciałam, żeby to wypaliło, i nie podglądałam.
Dotarliśmy w sedno. Otworzyłam oczy i znaleźliśmy się w kinie. To było urocze, że zabrał mnie do kina, zamiast Loren, przecież to z nią spędzał trochę więcej czasu.
- Nikogo tu nie ma? - powiedziałam ciszej siadając na miejscu.
- Zamówiłem kino tylko dla nas - uśmiechnął się siadając obok mnie.
Justin zabrał mnie na " Razem na koniec świata " - ten film, z którego cytaty użył na scenie i które dokończył przy mnie wtedy w pokoju. Przecież to słodkie!
- Nikogo tu nie ma? - powiedziałam ciszej siadając na miejscu.
- Zamówiłem kino tylko dla nas - uśmiechnął się siadając obok mnie.
Justin zabrał mnie na " Razem na koniec świata " - ten film, z którego cytaty użył na scenie i które dokończył przy mnie wtedy w pokoju. Przecież to słodkie!
Zanim skończyły się początkowe reklamy pół sali kinowej była brudna od popcornu, który jakimś cudem był wszędzie. Cud ten polegał po prostu na tym, że rzucaliśmy się nim i umowa była, że kto więcej razy trafi w siebie nawzajem ten decyduje co robimy dalej, ponieważ dzień był jeszcze długi. Z jednej strony chciałam wygrać, ale z drugiej było mi niezręcznie wybierać to, co chcemy robić razem. Dzięki zwinności Justina nie dałam rady rzucić w niego tyle razy co on we mnie. Byłam cała w soli i małych tłustych plamkach, ale Justin wcale nie był taki czysty, bo kiedy usiedliśmy obok siebie, niespodziewanie resztkę popcornu wysypałam na niego.
- Nie fair!! - zaśmiał się strzepując resztki z głowy.
Film się zaczął, a te półtorej godziny minęło nieubłaganie szybko.
- To jest chyba jedyny film, przy którym nawet chłopak ma łzy w oczach - stwierdził Justin na koniec - albo jestem babą. - dodał.
Ja również nie mogłam powstrzymać łez, zwłaszcza, że główny bohater filmu starał się rozkochać w sobie dziewczynę, ale na końcu filmu zmarł. To był największy cios, a wtedy łez nie można było już powstrzymać.
- Nie fair!! - zaśmiał się strzepując resztki z głowy.
Film się zaczął, a te półtorej godziny minęło nieubłaganie szybko.
- To jest chyba jedyny film, przy którym nawet chłopak ma łzy w oczach - stwierdził Justin na koniec - albo jestem babą. - dodał.
Ja również nie mogłam powstrzymać łez, zwłaszcza, że główny bohater filmu starał się rozkochać w sobie dziewczynę, ale na końcu filmu zmarł. To był największy cios, a wtedy łez nie można było już powstrzymać.
- To było świetne - stwierdziłam, kiedy oboje wyszliśmy z wielkiej sali kinowej udając się prosto do wyjścia.
- Poza tym, że cały makijaż rozmazał ci się po twarzy, to było bardzo fajnie - zaśmiał się pokazując mi ciemny ekran telefonu, w którym łatwo było się przejrzeć. - Cholera! - powiedział głośniej, po czym pociągnął mnie za rękę.
- HEY! - krzyknął ktoś zza korytarza. Byłam ciekawa czego od nas chce ten człowiek, ale Justin biegł tak szybko, że nie miałam czasu nawet się obejrzeć. Wybiegliśmy na zewnątrz, a ja nadal nie wiedziałam o co chodzi. Chłopak nie przystawał tempa.
- Zrobiliśmy coś źle? - spytałam zmęczona, po czym chłopak nareszcie się zatrzymał. Zdyszany szybko chwycił za telefon. Jego dłonie były roztrzęsione do tego stopnia, że ledwo odblokował ekran. Staliśmy teraz na w pół pustym parkingu.
- Co się stało do cholery!? - zaczęłam niespokojnie po raz drugi.
- Ich jest tam pełno. Paparazzi. Ten człowiek chciał rozszarpać nas na strzępy - tłumaczył zmęczony.
- Na pewno? nie chciał po prostu zrobić ci zdjęć?
- Znam go. Musimy uciekać, bo jest tu ich tak wiele, że nawet ciężko zliczyć, chodź! - powiedział 'chodź' a mimo to pociągnął mnie znów tak mocno, że dalej biegliśmy. Chłopak najwyraźniej nie zna pojęcia 'iść'. Bardzo fajnie byłoby wrócić tym samym autem, ale z pośpiechu nie wstąpiliśmy do szatni, w której zostały kluczyki.
Coraz więcej przechodniów spoglądało w naszą stronę i z podziwem oczywiście patrzyli na Justina. Robili pełno zdjęć a ja czułam się beznadziejnie nieśmiało, ale plusem było to, że Justin ciągle trzymał mnie za dłoń. Nie przeplótł naszych palców - to wiadome - ale tak słodko ciągnął mnie za sobą i tylko krzyczał, żebym zasłoniła twarz przed telefonicznymi aparatami.
- HEY JUSTIN! - krzyknął po raz kolejny ten sam mężczyzna, który biegł za nami cały czas.
- Kurwa! - powiedział ostro zdenerwowany teraz Justin. Za mężczyzną faktycznie wybiegło jeszcze kilku ludzi, którzy blaskiem aparatów mogliby oświetlić pół miasta nocą.
Justin zatrzymał się i kazał mi wsiąść do taksówki, a kiedy oboje to zrobiliśmy, chłopak natychmiast rzucił hasło "Jedź pan! szybko!" i samochód nerwowo ruszył z miejsca.
- To było straszne - stwierdziłam, po czym Juss zaczął dopytywać, czy nic mi nie jest, i przepraszał, że kino nie skończyło się tak jak przypuszczał. No ale to nie jego wina. Nie mogłabym się złościć.
- Poza tym, że cały makijaż rozmazał ci się po twarzy, to było bardzo fajnie - zaśmiał się pokazując mi ciemny ekran telefonu, w którym łatwo było się przejrzeć. - Cholera! - powiedział głośniej, po czym pociągnął mnie za rękę.
- HEY! - krzyknął ktoś zza korytarza. Byłam ciekawa czego od nas chce ten człowiek, ale Justin biegł tak szybko, że nie miałam czasu nawet się obejrzeć. Wybiegliśmy na zewnątrz, a ja nadal nie wiedziałam o co chodzi. Chłopak nie przystawał tempa.
- Zrobiliśmy coś źle? - spytałam zmęczona, po czym chłopak nareszcie się zatrzymał. Zdyszany szybko chwycił za telefon. Jego dłonie były roztrzęsione do tego stopnia, że ledwo odblokował ekran. Staliśmy teraz na w pół pustym parkingu.
- Co się stało do cholery!? - zaczęłam niespokojnie po raz drugi.
- Ich jest tam pełno. Paparazzi. Ten człowiek chciał rozszarpać nas na strzępy - tłumaczył zmęczony.
- Na pewno? nie chciał po prostu zrobić ci zdjęć?
- Znam go. Musimy uciekać, bo jest tu ich tak wiele, że nawet ciężko zliczyć, chodź! - powiedział 'chodź' a mimo to pociągnął mnie znów tak mocno, że dalej biegliśmy. Chłopak najwyraźniej nie zna pojęcia 'iść'. Bardzo fajnie byłoby wrócić tym samym autem, ale z pośpiechu nie wstąpiliśmy do szatni, w której zostały kluczyki.
Coraz więcej przechodniów spoglądało w naszą stronę i z podziwem oczywiście patrzyli na Justina. Robili pełno zdjęć a ja czułam się beznadziejnie nieśmiało, ale plusem było to, że Justin ciągle trzymał mnie za dłoń. Nie przeplótł naszych palców - to wiadome - ale tak słodko ciągnął mnie za sobą i tylko krzyczał, żebym zasłoniła twarz przed telefonicznymi aparatami.
- HEY JUSTIN! - krzyknął po raz kolejny ten sam mężczyzna, który biegł za nami cały czas.
- Kurwa! - powiedział ostro zdenerwowany teraz Justin. Za mężczyzną faktycznie wybiegło jeszcze kilku ludzi, którzy blaskiem aparatów mogliby oświetlić pół miasta nocą.
Justin zatrzymał się i kazał mi wsiąść do taksówki, a kiedy oboje to zrobiliśmy, chłopak natychmiast rzucił hasło "Jedź pan! szybko!" i samochód nerwowo ruszył z miejsca.
- To było straszne - stwierdziłam, po czym Juss zaczął dopytywać, czy nic mi nie jest, i przepraszał, że kino nie skończyło się tak jak przypuszczał. No ale to nie jego wina. Nie mogłabym się złościć.
Mijał kolejny dzień. Po raz kolejny paparazzi zaatakowało Justina, kiedy ten spokojnie poszedł do bankomatu. Niestety transakcji nie udało się zakończyć, bo w trakcie wyciągania pieniędzy z maszyny, podbiegli do niego inni mężczyźni niż tego dnia, w którym byliśmy razem w kinie. Zdesperowany zostawił kartę w środku i odbiegł z miejsca. Zgłosił zaginięcie karty, i na szczęście nic się nie stało, bo nie zdążył nawet wpisać czterocyfrowego kodu, więc nikt nie mógł się włamać.
Bieber pewnie trzymał tam okazałą cenę, więc strata jej na zawsze nie byłaby zbyt korzystna. Przy najmniej dla Justina.
Media huczą, chłopak cierpi coraz bardziej, a przez to ja, i cały team.
- Mam już dosyć - do pokoju w którym aktualnie siedziałam przyszedł Juss. Usiadł tuż koło mnie i zaczął patrzeć na każdy mój ruch. Byłam w trakcie tworzenia nowej kreacji codziennej.
- To wszystko jest bez sensu - zaczął. - skąd oni wiedzą gdzie ja jestem. Przecież byłem przebrany! Od jakiegoś czasu nie mówię gdzie przebywam, jestem ostrożny, a mimo to, nie dają mi żyć. - wyżalał się powoli. Widziałam jego zaszklone oczy, które szczerze załamywały moje serce po raz kolejny.
- Od początku przecież wiadome było, że tak będzie. - Odpowiedziałam.
- Ale to nie jest fair! - powiedział nieco głośniej.
- Pomyśl o fanach po raz kolejny. Oni wszyscy się kochają.. - zaczęłam spokojnie najeżdżać na temat fandomu.
- Ja też ich kocham - przerwał mi.
- Oni wszyscy biorą z ciebie przykład, słuchają cie na okrągło, czekają do ostatnie sekundy na nowy teledysk, oglądają twoje nowe zdjęcia, śmieją się wtedy kiedy ty. Umarliby chyba, gdybyś teraz się poddał. - Chłopak uważnie słuchał tego co mówię. Każde słowo brał do siebie. Po chwili wstał i po prostu mnie przytulił. To nie było 'PRZY'tulenie, tylko 'TU'lenie. I to takie przyjemne.
- Dziękuję - wyszeptał wprost do mojego ucha. Ściskał mnie tak długo, aż do pokoju przyszedł Scooter.
- No za ciekawych wieści to nie przynoszę - powiedział z lekkim grymasem na twarzy. Justin nerwowo przełknął ślinę i czekał na złe wieści.
- Już chyba czas na wyjaśnienia Justin. Mitchie, nie chowaj do mnie urazy o to, co zaraz się dowiesz. Nie miało tak wyjść - dodał Scooter opuszczając nasze pomieszczenie bardzo szybko. Był strasznie podenerwowany.
-Justin, co on miał na myśli?! - Spytałam przestraszona.
- Lepiej usiądź - powiedział spokojnie chłopak i zaczął wyjaśnienia. - Jak się tu zjawiłaś, to początkowo nie mogłem za bardzo nawiązywać z tobą kontaktu, bo wszyscy bali się, że zostaniemy parą. Potem Scooter naciskał, żebym zaprzyjaźnił się z tobą i cały czas brnął tylko w to. I właśnie dlatego tak bardzo się do siebie zbliżyliśmy.
-Słucham?! - Wtrąciłam niespokojne.
- Ale ja naprawdę cię polubiłem, i nie chcę żeby teraz coś to zepsuło! - Tłumaczył.
- Czyli przez ten cały czas udawałeś, że mnie lubisz?
- NIE!! Ja po prostu poznałem cię, ponieważ tak nakazał Scooter. Przepraszam!
- Czyli nie zacząłbyś ze mną rozmawiać, gdyby nie nakazał ci menager? To chore jest, przepraszam. - wstałam udając się do drzwi.
- Mitchie, naprawdę tego nie chciałem! Zależy mi na tobie! - Dopowiedział w ostatniej chwili, a potem po prostu wyszłam. Jak on tak mógł?!
Bieber pewnie trzymał tam okazałą cenę, więc strata jej na zawsze nie byłaby zbyt korzystna. Przy najmniej dla Justina.
Media huczą, chłopak cierpi coraz bardziej, a przez to ja, i cały team.
- Mam już dosyć - do pokoju w którym aktualnie siedziałam przyszedł Juss. Usiadł tuż koło mnie i zaczął patrzeć na każdy mój ruch. Byłam w trakcie tworzenia nowej kreacji codziennej.
- To wszystko jest bez sensu - zaczął. - skąd oni wiedzą gdzie ja jestem. Przecież byłem przebrany! Od jakiegoś czasu nie mówię gdzie przebywam, jestem ostrożny, a mimo to, nie dają mi żyć. - wyżalał się powoli. Widziałam jego zaszklone oczy, które szczerze załamywały moje serce po raz kolejny.
- Od początku przecież wiadome było, że tak będzie. - Odpowiedziałam.
- Ale to nie jest fair! - powiedział nieco głośniej.
- Pomyśl o fanach po raz kolejny. Oni wszyscy się kochają.. - zaczęłam spokojnie najeżdżać na temat fandomu.
- Ja też ich kocham - przerwał mi.
- Oni wszyscy biorą z ciebie przykład, słuchają cie na okrągło, czekają do ostatnie sekundy na nowy teledysk, oglądają twoje nowe zdjęcia, śmieją się wtedy kiedy ty. Umarliby chyba, gdybyś teraz się poddał. - Chłopak uważnie słuchał tego co mówię. Każde słowo brał do siebie. Po chwili wstał i po prostu mnie przytulił. To nie było 'PRZY'tulenie, tylko 'TU'lenie. I to takie przyjemne.
- Dziękuję - wyszeptał wprost do mojego ucha. Ściskał mnie tak długo, aż do pokoju przyszedł Scooter.
- No za ciekawych wieści to nie przynoszę - powiedział z lekkim grymasem na twarzy. Justin nerwowo przełknął ślinę i czekał na złe wieści.
- Już chyba czas na wyjaśnienia Justin. Mitchie, nie chowaj do mnie urazy o to, co zaraz się dowiesz. Nie miało tak wyjść - dodał Scooter opuszczając nasze pomieszczenie bardzo szybko. Był strasznie podenerwowany.
-Justin, co on miał na myśli?! - Spytałam przestraszona.
- Lepiej usiądź - powiedział spokojnie chłopak i zaczął wyjaśnienia. - Jak się tu zjawiłaś, to początkowo nie mogłem za bardzo nawiązywać z tobą kontaktu, bo wszyscy bali się, że zostaniemy parą. Potem Scooter naciskał, żebym zaprzyjaźnił się z tobą i cały czas brnął tylko w to. I właśnie dlatego tak bardzo się do siebie zbliżyliśmy.
-Słucham?! - Wtrąciłam niespokojne.
- Ale ja naprawdę cię polubiłem, i nie chcę żeby teraz coś to zepsuło! - Tłumaczył.
- Czyli przez ten cały czas udawałeś, że mnie lubisz?
- NIE!! Ja po prostu poznałem cię, ponieważ tak nakazał Scooter. Przepraszam!
- Czyli nie zacząłbyś ze mną rozmawiać, gdyby nie nakazał ci menager? To chore jest, przepraszam. - wstałam udając się do drzwi.
- Mitchie, naprawdę tego nie chciałem! Zależy mi na tobie! - Dopowiedział w ostatniej chwili, a potem po prostu wyszłam. Jak on tak mógł?!
____________________________
ohoho, się dzieje, co? Czekam na wasze komentarze i mam nadzieję, że podoba się wam ten rozdział :) do zobaczenia <3
No nieźle 😮 Sie porobiło 😱 Czekam z niecierpliwością na następny rozdział 😜😘💖
OdpowiedzUsuńohoho nie mogę się już doczekać zrobiło się groźnie :D
OdpowiedzUsuńNie mogę się doczekać nowego <3 <3 Sie porobiło ;*
OdpowiedzUsuńChce kolejny boziu się dzieje ;) rozdział super
OdpowiedzUsuń